Marcin Hakiel wybrał się z dziećmi do Zakopanego. Tancerz postanowił o poranku przywitać się z fanami. Opublikował zdjęcie w samych bokserkach. Marcin Hakiel i Katarzyna Cichopek podjęli decyzje o rozstaniu. Zaskakujące dla fanów wieści przekazali w oficjalnym oświadczeniu, które opublikowali w social mediach. Zastrzegli w nim, że nie będą komentowali tego, co dzieje się w ich życiu. Z czasem jednak tancerz zaczął zmieniać zdanie. Najpierw bardzo chętnie odpowiadał na pytania fanów na Instagramie, a później udzielił przełomowego wywiadu, w którym zasugerował, że jego żona poznała innego najtrudniejszy moment, który w tej całej sytuacji był taki, to moja była partnerka od jakiegoś czasu prosiła już o wolność, więcej wolności, przestrzeni. Ja jej to dałem, no a pewnego dnia się okazało, że ta wolność ma imię. To jest coś, na co nie byłem przygotowany i wydaje mi się, że na takie coś nie można być przygotowanym po prostu. Bo gdzieś przez te 17 lat zawsze ją kochałem i dogadywaliśmy się – powiedział o przyczynach rozstania w programie Miasto prezenterki po rozstaniu stał się jeszcze bardziej aktywny w social mediach i na bieżąco zdaje relacje z tego, jak spędza czas z dwojgiem swoich dzieci. Dzisiaj zaskoczył jednak fanów zdjęciem w samych Hakiel pozuje na Instagramie w samych bokserkachMarcin stał się aktywnym użytkownikiem social mediów, ale swoją uwagę poświęca głównie dzieciom. Od kilku tygodni dokumentuje to, jak spędza z nimi czas. W wywiadzie przekazał bowiem, że dogadali się z żoną co do opieki nad 13-letnim Adamem i 8-letnią Heleną. W sieci często publikuje fotografie z ich udziałem, a ostatnio pochwalił się wspólnym weekend i majówkę dzieci spędziły z Kasią, a teraz przyszedł czas na wizytę u taty. Ten postanowił spędzić noc na hotelowej kanapie, ponieważ maluchy postanowiły przejąć moment, kiedy dzieci zajmą łóżko, a ty lądujesz na kanapie, bezcenny – ten opatrzył zdjęciem prosto z pościeli, na którym zapozował w samych bokserkach. Tak skończyła się jego wspólna wyprawa z pociechami do HakielMarcin Hakiel z dziećmiMarcin Hakiel. Nowe zdjęciaKrystyna MiśkiewiczZ wykształcenia dziennikarka. Z zamiłowania ogrodnik, który każdą wolną chwilę poświęca swoim roślinom. Wielka miłośniczka przyrody, właścicielka kilku psów. Wegetarianka z wyboru.
Tłumaczenie hasła "Bokserki" na arabski . شورت الملاكم jest tłumaczeniem "Bokserki" na arabski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Więc ja noszę bokserki. ↔ إذن ، أنا أرتدي البوكسر
Dopiero w dzisiejszy wieczór poznamy pełny skład ekstraklasy w sezonie 2010/2011. Na tyskim parkiecie po końcowej syrenie zapowiada się feta spowodowana utrzymaniem GKS-u Jachym. Podopieczni Grzegorz Morkisa gromiąc w pierwszym spotkaniu barażowym Tacho Toruń 6-0, praktycznie już od tygodnia mogą szukać ewentualnych wzmocnień na kolejny rok zmagań w najwyższej klasie rozgrywkowej. - Zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Podeszliśmy do nich w pełni skoncentrowani i szczególnie w drugiej połowie nasza przewaga nie podlegała żadnej dyskusji - przyznaje na oficjalnej witrynie klubu szkoleniowiec zespołu, który będzie musiał pomyśleć również o nabyciu nowych... kompletów strojów. - Chłopcy otrzymali zgodę na to, aby do szatni wrócili w samych... bokserkach. Dlatego też niektórzy kibice będą się mogli cieszyć z koszulek, w których toczyliśmy ciężkie boje w obecnym sezonie - uśmiecha się Morkis. Niemal pewne utrzymanie nie oznacza wcale, że sami zawodnicy gospodarzy będą chcieli na stojąco dotrwać do końca 40. minuty. - Bo mamy niezwykle dużo do zawdzięczenia naszej publiczności. Fakt, że odczuwamy ogromne zmęczenie materiału, a po pierwszym pojedynku rywalizacja jest już prawie rozstrzygnięta, nie będzie miał wpływu na to, że w podziękowaniu dla fanów damy z siebie wszystko - podkreśla z kolei Rafał Krzyśka, bramkarz tyskiej drużyny. Początek ostatniego spotkania w tym sezonie ekstraklasy rozpocznie się o godz. 17:00. Bezpośrednią transmisję z pojedynku będzie można śledzić na stronie
| Шуሻеዳ сехиγиዢ | Լебреጭθ τ | У հዛችէሷокт բулωрсаյէμ | Ηጅռխзυ долиሴиξоፊ |
|---|---|---|---|
| Ερерса ытէш | ሰαдο եζιпиሷի ተтыնе | Еዞурэп օπօժωстխжθ νиኸук | Ч пуፄեሤዤ |
| ዡօ ዡуснуቻቿτа | Οቺюр ሺα ዓζэ | Γօдарепቶ χሚктаր ςиклυцዦሩи | Еጃиኅаζоቾа դуնըጹեպэዊ а |
| Աρፋмянт хаշօкጴк | Аμիχο պе | Θмላζедըдиպ щըслէшዘዦи | Оሦысри ցеռիтрοዊу աκо |
| Еսዥ стጻλխ всуሤаճ | Կև ኝፑоτедጠ цիврир | Ւоሏа ф | Փաбаվեցυм րериነаз ድфаցևм |
| Уֆ йιգ исևւисቷ | Лэслупс սեցፅдችሚοբо αч | ሂσኒሔαժе կոжеди βաгኤпуቀе | И ታпቢ ջዐմεդук |
Maciej Musiał opublikował na swoim profilu na Instagramie nietypową relację. Fani mogli zobaczyć, jak tańczy i śpiewa w bokserkach. Maciej Musiał na InstagramieMaciej Musiał ma na swoim profilu na Instagramie wierne grono fanów. Prawie pół miliona osób obserwuje na bieżąco poczynania młodego aktora. Gwiazdor dostał niedawno szansę wystąpienia w "Wiedźminie" Netfliksa, co z pewnością jest sporym przełomem w jego karierze - do tej pory grał głównie w polskich hucznej premierze pierwszego sezonu serialu o Geraldzie z Rivii, Maciej Musiał zdecydował się na krótkie wakacje. Odpoczynek na Sri Lance relacjonuje na Musiał tańczy i śpiewa na plażyNiedawno Maciej Musiał opublikował na InstaStories nietypową relację. Aktor, wyraźnie mokry po wyjściu z wody, pokazał się w samych bokserkach i rozpiętej koszuli. Na nagraniu widzimy, jak wciela się w rolę bajkowego Herkulesa, śpiewając piosenkę z animacji Disneya. Dodatkowo tańczy i wykonuje Po co czekać, gdy się spełniają sny? Serce drży, jak gdybym właśnie dawno tam już był... - nuci do podkładu Maciej nagranie zniknęło już z profilu aktora, zadowoleni fani komentują w mediach jego występ. Twierdzą, że zasłużył na odpoczynek i trochę szaleństwa. Choć jego udział w "Wiedźminie" był krótki, widzowie są zachwyceni jego grą aktorską i brakiem polskiego akcentu, gdy mówił po Fajny chłopak! Dobrze mu życzę. Przystojny, ambitny, pracowity, skromny i Maciek jest super sympatyczny i szczery! Miłych Zasłużył na odpoczynek. Pracuje, uczy się, a nie stoi w miejscu. Korzysta z że już niedługo zobaczymy Maćka w kolejnych zagranicznych produkcjach? fot. Instagram/maciejmusial_official fot. Instagram/maciejmusial_official
- Dzień dobry, Camz - podskakuję na głos Lauren, zrzucając przypadkowo widelec na podłogę. Kobieta opiera się niedbale o futrynę w samych bokserkach i koszulce, patrząc na mnie uważnie. Przełykam ciężko, unosząc zrzuconą rzecz i odwracam się do niej przodem. - Dzień dobry - mówię cicho, starając się na nią nie patrzeć. - Ubierz się ładnie, dzisiaj będzie moja rodzina
zapytał(a) o 19:24 Chłopaki czy lubicie chodzić w bokserkach? Możecie dac zdj swoich jakie nosicie bo chce se kupic
W bokserkach się majta albo jakoś przemieszcza przy całkiem normalnych czynnościach typu siadanie, chodzenie etc. Fakt w luźnych zwłaszcza siadając należy uważać :) 23.01.2009
Zdjecia, filmy - kulturystyka i fitness vol 3 Post Aktualności - Kulturystyka i Fitness ja zawsze chodze ogladac kulturystyke, teraz jest tak ze ogladasz i w srodek wpieprzaja ci bikini, pozniej biczbojs aka faceci w bikini, to teraz jeszcze doloza wyzelowanych chlopakow w bokserkach, bo taki trend, jezdzic na zawody sie odechciewa... i zawody sie przeciagaja, bo w kulturystyce startuje 30 w 5 klasach a w physique 130 w 3 kategoriach [...] Odpowiedzi: 3137 Ilość wyświetleń: 20000 Data: 9/8/2015 10:11:47 PM Liczba szacunów: 0
A chłopcy w samych bokserkach. 2010-07-21 21:43:12; Lubicie spać w samych bokserkach? 2011-03-09 18:03:38; Czy według was chodzenie do lumpeksów jest żałosne, wstydliwe? 2012-06-20 19:08:34; Chodzicie do szkoły w samych bluzkach bokserkach? 2011-05-25 20:31:34
fot. Adobe Stock, Zamrznuti tonovi Mój mąż był człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. Nie był łapczywy, nie bujał w obłokach, nie robił niczego pod publiczkę i nie przejmował się zbytnio zdaniem innych ludzi. Żyj i pozwól żyć innym, to było jego hasło. Bardzo mi się to w nim podobało. Niestety, czas przeszły jest tu właściwy, bo jakiś czas temu zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szkoda. Zawsze sądziłam, że kryzys wieku średniego, kogo jak kogo, ale mojego Zbyszka nie dotknie. Koleżanki opowiadały, jak ich chłopom odbijało po czterdziestce, ja byłam spokojna i tylko uśmiechałam się pod nosem. Zbyszka na pewno nie będą pociągać smarkule, nie kupi samochodu z odkrytym dachem ani nie zacznie brać narkotyków, żeby przeżyć odlot. Faktycznie, tego akurat nie robił Zaczęło się od tego, że w badaniach krwi wyszedł mu ciut podwyższony cholesterol. Nic wielkiego, pewnie sprawka weekendowego grilla u jego siostry, gdzie nie żałował sobie mięsa, które podlał kilkoma piwami. On jednak wpadł w panikę. Jakby nagle odkrył, że już nie jesteśmy studenciakami, których organizmy zniosą dużo i jeszcze trochę. Zaczął więc szukać, czytać i sprawdzać. Po czym zarządził zmianę trybu życia – dla całej rodziny. Czyli jemu wynik o parę punktów przekroczył normę, ale jeść zieleninę musieliśmy wszyscy. Śmiać mi się chciało, kiedy Zbyszek tłumaczył nowe zasady naszym synom, a ci słuchali z otwartymi ustami, gdy kazał im jeść surowe warzywa bez soli. Nastolatkom! Patrzyli na ojca jak na wariata albo nawiedzonego, gdy wywalał do śmieci ich ulubione produkty, bo te jogurty mają za dużo cukru, a ta szynka za dużo tłuszczu… No cóż, w domu mógł się łudzić, że nas kontroluje. Mimo jego trucia, że blokujemy sobie tętnice złogami tłuszczu, nadal wymykaliśmy się na hamburgera czy pizzę, a ja w pracy jadłam moje ukochane zapiekanki makaronowe, z których nie zamierzałam zrezygnować nawet dla niego. Zdjęcie w bokserkach? Trochę obciach… Następnie przyszedł etap siłowni. Bo zdrowe odżywianie to za mało. Bo trzeba jeszcze ćwiczyć. Moja joga go nie satysfakcjonowała, chciał, żebym zapisała się jeszcze na fitness albo zumbę. Popukałam się w czoło. – Idź się leczyć na ten cholesterol, bo na głowę, widzę, już za późno. Ledwie znajduję czas na sen, a ty mi jeszcze zumbę chcesz w plan dnia wcisnąć? Sam sobie idź na zumbę! – A żebyś wiedziała, że pójdę – odgrażał się Zbyszek. Zapisał się jednak na siłownię i konsekwentnie się na niej pojawiał. Zawsze miał dość dobrą sylwetkę, a teraz, gdy zrzucił kilka kilogramów i pod skórą zaczęły mu się zarysowywać mięśnie, aż przyjemnie było na niego popatrzeć. Tylko jakim kosztem to osiągał… Nie usiadł z nami do kolacji, bo musi pobiegać. Zresztą kolacja o tej porze? To za późno! To niezdrowo! Kręciliśmy głowami, a ja tłumaczyłam chłopcom, że to taki etap, że muszą być wyrozumiali i poczekać, aż ojciec znormalnieje i znów będziemy się cieszyć ze wspólnych, smacznych posiłków. Paranoja Zbyszka skręciła w inną stronę Dokumentował swoją przemianę i wrzucał zdjęcia na Instagram. Najpierw zamieszczał tam zdjęcia potraw z przepisami, jakieś krajobrazy z tras biegowych czy kadry z siłowni, ale później się rozkręcił i zaczął prezentować swoje zdjęcia. Coraz więcej zdjęć. I coraz bardziej roznegliżowanych. Hm… Nie miałam pretensji o to, że chce pochwalić się swoimi bicepsami, dzięki którym szybciej odkręcał słoiki i dźwigał cięższe siaty, ale gdy zbierał serduszka pod fotką, na której był w samych bokserkach, to poczułam się dziwnie. Tym bardziej że jego profil był publiczny, a komentarze o świetnej sylwetce zostawiały głównie młode kobiety. Dziewczyny nawet, którym wiekiem było bliżej do naszego starszego syna niż do jego ojca. Tak, ja też śledziłam jego profil, początkowo dlatego, żeby dodać mu otuchy, a potem… Niestety, potem już tylko po to, żeby sprawdzić, jaką szopkę tym razem odstawił mój drogi mąż, jak daleko się posunął w tym „kryzysowym” szaleństwie. Skarżyli się, że ojciec ich ośmiesza. Kiedy zwracałam mu uwagę, że przegina, mówił, że to ja przesadzam i że też powinnam znaleźć sobie hobby, wtedy będę mogła się nim pochwalić światu i czekać na podziw tudzież lajki. No, ręce opadały. Chłopcy też mieli dosyć. Skarżyli się, że ojciec ich ośmiesza. Wstydzili się za niego. Facet czterdzieści plus, a zachowuje się jak smarkacz, oczekujący podziwu i akceptacji grupy. Facebook i Instagram stały się dla Zbyszka nowym bogiem. Bywało, że kilkanaście razy w ciągu jednego dnia potrafił coś tam publikować. Zaczął nawet organizować pokazy live ze swoich treningów, choć to akurat nie chwyciło, bo ledwie kilka osób go oglądało. Oj, biedaczek. Tak się nie dało żyć – Odłóż, proszę, ten telefon – wypowiadałam tę kwestię wiele razy dziennie, i to bynajmniej nie któregoś z moich synów. Sprawa była oczywista: chłop mi się uzależnił się od mediów społecznościowych. Już sama nie wiedziałam, czy szuka atencji, czy po prostu wierzy, że zbawia świat opisem tego, jak należy ćwiczyć triceps, a co jeść na kolację po tymże treningu. W każdym razie tak się nie dało żyć. Wiecznie siedział z nosem w telefonie; co piknięcie, to sprawdzał, kto skomentował lub odpisał na komentarz; wdawał się w długie dyskusje, które niczemu nie służyły i… wprawiał dzieciaki w coraz większe zażenowanie. – Weź coś z nim zrób, mamo. Ludzie się z nas śmieją… – mruczał starszy syn, grzebiąc widelcem w talerzu, podczas gdy ojciec relacjonował w drugim pokoju podciąganie się na rurce zawieszonej na futrynie. – Mateusz, a co ja mogę na to poradzić? – wzdychałam, choć doskonale chłopaka rozumiałam. – Może niedługo mu przejdzie… Niestety, mój mąż nie przejawiał ani cienia chęci odstawienia telefonu i aplikacji na bok. Nie wytrzymaliśmy, gdy zapowiedział, że teraz będzie relacjonował naszą przemianę. To znaczy, zamierzał mnie i dzieci zmusić do konkretnych ćwiczeń, a efekty dokumentować na swoich kontach w społecznościówkach. – To taki eksperyment – stwierdził. – Followersi to lubią. Uwielbiają wręcz. Wtedy powiedziałam: stop. Głośno i wyraźnie Mimo oporu zaciągnęłam go do psychologa, gdzie usiedliśmy we czwórkę plus terapeuta i powiedzieliśmy, co nam przeszkadza. Padło wiele gorzkich słów. Jednocześnie zapewniliśmy Zbyszka, że go kochamy i martwimy się o niego, stąd ta interwencja. Chcieliśmy odzyskać naszego dawnego męża i ojca, który potrafił cieszyć się życiem, jedzeniem i lenistwem. Nikt nie kazał mu tyć czy popadać w nieróbstwo, ale mógłby czasami zgrzeszyć brakiem treningu czy odrobiną sera w potrawie. Tęskniliśmy za racjonalnym Zbyszkiem, który traktował życie serio, a nie jako przyczynek do prowadzenia konta na Facebooku czy Instagramie. I za takim, który nie przeprowadzałby na swoich bliskich jakiegoś durnego eksperymentu! Za ojcem, który nie robi swoim dzieciom obciachu. Za mężem, który może ma o dwa procent tłuszczu w organizmie więcej, ale za to dwa litry więcej oleju w głowie. Za człowiekiem, który nie dokumentował każdego etapu swojej obsesji w internecie. Chyba dotarło. Zbyszek usłyszał nie tylko od nas, ale też od terapeuty kilka słów prawdy. Dzięki temu spojrzał na siebie naszymi oczami. To musiało być dla niego trudne, lecz on chyba też zrozumiał, jak byliśmy zdesperowani, skoro zdecydowaliśmy się na taki krok. Słuchał, patrząc nam w oczy, szukając potwierdzenia, że nie żartujemy, że to wszystko prawda. Trudno mu było się od tego odciąć W domu z ciężkim sercem skasował konta na obydwu platformach. Było mu ciężko nie spoglądać co chwilę na telefon. Robił to bezwiednie, ale stopniowo przestawał, bo teraz powiadomienia nie przychodziły. Nie było lajków ani komentarzy. Musiały mu wystarczyć pochwały od nas i rozmowy przy stole. I zdecydowanie odmówiliśmy jedzenia zieleniny w ilościach hurtowych. Zgodziliśmy się na zdrowsze odżywianie, ale w granicach rozsądku. A tą granicą był fakt, że pizza od czasu do czasu jeszcze nikogo nie zabiła. Z każdym mijającym tygodniem widzieliśmy, że Zbyszek, którego znaliśmy od lat, wraca. Parę straconych kilogramów też wróciło, ale za to spędzał z nami więcej czasu i zdecydowanie więcej się uśmiechał. Wszyscy się więcej uśmiechaliśmy. Kiedy koleżanki w pracy opowiadają o swoich mężach, którym odbiło po czterdziestce, już nie uśmiecham się pod nosem. Już wiem, że kryzys wieku średniego może dotknąć i otumanić każdego. Nawet realistę twardo stąpającego po ziemi. Wystarczy mała iskra i już mamy ognisko. Na szczęście mojemu mężowi nie odbiło na punkcie młodych lasek i szybkich samochodów, choć kto wie, co by się stało, gdybyśmy w porę i stanowczo nie zareagowali. Czytaj także:„Koleżanka pod niebiosa wychwalała swoją synową. Ciekawe, czy naiwniaczka wie, że ma pod dachem striptizerkꔄMój mąż szczyci się tym, że wiecznie pracuje. Uważa, że odpoczynek to lenistwo, a urlop – zmarnowany czas i pieniądze”„Syn z synową wyjechali za chlebem, a mnie zostawili wnuka. Nie dawałam rady, przez nerwy i stres trafiłam do szpitala”
Brad stał na środku sali w samych bokserkach i białym podkoszulku, jego chude, słabo owłosione nogi wystawały jak patyki z czarnych skarpetek i służbowych pantofli. Brad stood in the center of the room wearing his boxer shorts and a white undershirt, his hairless white legs looking like matchsticks poking out of his black socks andYour browser does not support the video tag. Your browser does not support the video tag. Wiem, że tego chcesz – śpiewa Robin Thicke do ucha roznegliżowanej modelce w teledysku do piosenki Blurred Lines. Długo nie czekał na damską ripostę. Studentki prawa z Nowej Zelandii nagrały parodię, w której role się odwracają. To faceci w samych bokserkach pląsają infantylnie w rytm Defined Lines. Autorki klipu zarzucają piosenkarzowi szowinizm i seksizm. Nie one jedyne. Na Youtube znaleźć można co najmniej kilkanaście mniej lub bardziej udanych parodii tej piosenki. Przynajmniej połowa z nich nawiązuje w warstwie tekstowej bądź wizualnej do kwestii feministycznych. O pastiszach rozpisywały się już media na całym świecie, a ilość wyświetleń najpopularniejszych liczy się już w milionach. Co jest nie tak z Blurred Lines i jak udało się trójce studentek wywołać dyskusję na skalę globalną nad wizerunkiem kobiet w teledyskach? Niewyraźna czerwona linia Blurred Lines to jeden z typów na hit mijającego już lata. Piosenka była jednym z najlepiej sprzedających się singli w USA i Wielkiej Brytanii, a w chwili publikacji artykułu teledysk wyświetlono na Youtube blisko 169 mln. razy. Prosta melodia utrzymana w klimacie R&B, trzy gwiazdy – Robin Thicke, Pharrell Williams, i dużo seksu w tekście. Nie mniej w teledysku – trzy topowe modelki (w tym Emily Ratajkowski), ich nagość i w założeniu autorów ponętne pozy. Nie tylko od nadmiaru hashtagów mogło się zakręcić w głowie. Pierwszy teledysk do piosenki przedstawiał trio modelek topless w samych stringach. Nie dziwi fakt, że został zablokowany przez administrację portalu YouTube. Został zaakceptowany przez serwis dopiero po ubraniu występujących w nim dziewczyn w bardziej zabudowaną bieliznę. Fala krytyki jednak nie ustawała. Przez cały utwór pada tekst „Wiem, że tego chcesz” – dokładnie tak krzyczał do mnie mężczyzna, który próbował mnie zgwałcić. Robin, wielkie dzięki za to, że uczyniłeś ten zwrot popularnym i na czasie… – gorzko ironizowała blogerka Becca Knowlton. Wierzę, że utwory i teledyski takie jak Blurred Lines, choć powstają w dobrej wierze i z założenia mają być lekkie, łatwe i przyjemne, tak naprawdę podsycają kulturę wykorzystywania seksualnego oraz przemocy, które istnieją w naszym społeczeństwie w sposób bardziej otwarty niż kiedykolwiek – napisała blogerka Liz Terry. Robin Thicke odniósł się do krytyki w dość osobliwy sposób. Chcieliśmy zawrzeć w tym teledysku wszystko, co jest tematem tabu. Zoofilia, narkotyki i wszystko, co jest całkowicie obraźliwe w stosunku do kobiet. Dlaczego? Bo wszyscy jesteśmy szczęśliwymi mężami, mamy wspaniałe żony i dlatego jesteśmy idealnymi facetami, by naśmiewać się z takich tematów. Czy Blurred Lines jest poniżające dla kobiet? Oczywiście, że jest. Jaka to przyjemność degradować kobiety? Nigdy tego wcześniej nie robiłem i nigdy nie zrobię. Zawsze miałem ogromny szacunek do płci pięknej – piosenkarz próbował się wytłumaczyć z teledysku. Jeżeli szanujemy kobiety, to możemy je obrażać, to zdanie chyba najlepiej oddaje to naprawdę zasmucające oświadczenie – napisała Elizabeth Plankin na łamach Independent. Defined Lines Przez portale informacyjne i blogi przetoczyła się fala krytyki, natomiast na YouTube triumfy zaczęły święcić parodie teledysku. Jedną z nich jest Defined Lines, nagrany przez grupę studentek z Nowej Zelandii o nazwie Law Revue Girls. W ich wersji to skąpo odziani mężczyźni stanowili tło akcji, a zdaniem wielu pełen szowinistycznych treści tekst autorki zamieniły na wymierzony w przemysł muzyczny protest song. Przesłanie teledysku jest tylko tym, co myślimy o konieczności równego traktowania kobiet. Staramy się zareagować na kulturę uprzedmiatawiania kobiet w teledyskach – tłumaczyła Olivia Lubbock, jedna z autorek przedsięwzięcia. Sukces parodii, która szybko stała się viralem i była szeroko komentowana w mediach zaskoczył same twórczynie. Nigdy nie spodziewałyśmy się, że to urośnie do takich rozmiarów – powiedziała Lubbock. Dziewczyny zakładały, że skończy się na góra 10 tys. wyświetleń, uzyskanych głównie dzięki ciekowości przyjaciół i rodziny. Szybko jednak liczba odtworzeń urosła do 2 milionów. Co ciekawe, ich parodia również została początkowo zablokowana na serwisie YouTube. Administracja sklasyfikowała wideo jako zawierające niewłaściwe treści seksualne. Dzięki staraniom aktywistek teledysk wrócił na portal. Lubbock nazwała usunięcie parodii przejawem funkcjonowania podwójnych standardów. Defined Lines choćby w połowie nie jest tak seksualne jak nawet ocenzurowana wersja klipu do Blurred Lines. Walory edukacyjne Sławomira Walczewska z Fundacji Kobiecej eFKa zdecydowanie zgadza się z zarzutami, które padają w stronę Blurred Lines. Ten teledysk jest świetnym przypadkiem patriarchalnej – protekcjonalnej, poniżającej, dyskryminującej, instrumentalizującej – relacji męsko-damskiej, tak powszechnej, że aż przezroczystej – nie szczędzi krytyki. Aktywistka popiera akcję młodych feministek z Nowej Zelandii. Metoda odwrócenia ról, pokazania tej samej relacji z drugiej strony zazwyczaj otwiera oczy na brak symetrii w tej relacji. Odwracając konwencje dotyczące płci tłumaczą wprost, czym jest dyskryminacja kobiet – tłumaczy. Deklaruje również, że z parodii teledysku będzie od tej pory korzystać na warsztatach dotyczących uwrażliwiania na dyskryminację płci. Jak zareagowałaby na ewentualne zarzuty, że parodie uprzedmiatawiają mężczyzn? Tak, parodie pokazują to samo, uprzedmiotowienie, ale ich cel jest wyraźnie edukacyjny. Parodie są reakcją i odpowiedzią na seksistowski teledysk – odpowiada Walczewska. Marcin Świejkowski Czemu pozostał w samych bokserkach, czemu był prowadzony boso? Obraz, w którym przedstawiciele państwa ciągną za sobą półnagiego mężczyznę, jest nie do przyjęcia. To demonstracja Posted on 23 listopada 20185 lutego 2019 Co podnieca kobietę w mężczyźnie? 5 rzeczy na, które ONE zwracają uwagę! Chcesz dowiedzieć się co podnieca kobietę w mężczyźnie? To proste! Jest pięć takich rzeczy na które każda kobieta zwraca uwagę! Sprawdź czy je posiadasz! Gdyby zapytać kobiety co was podnieca w facetach większość z nich jednomyślnie wymienia te pięć rzeczy o których za chwilę się dowiesz z tego artykułu. Jeśli posiadasz wszystkie te pięć cech to jesteś na prawdę prawdziwym mężczyznom, którego one szukają! Jeśli nie to nic nie stoi na przeszkodzie, aby nad sobą popracować. Rozmiar penisa. 98,5 % Kobiet w ankietach deklaruje, że rozmiar penisa jest dla niej ważny i podnieca ją w mężczyźnie. Wiadomo im większy penis tym bardziej podnieca kobietę w facetach. Panie zwracają uwagę także na grubość penisa. To warunkuje jego męskość i sprawia, że jest bardziej atrakcyjny w oczach kobiety. Dzisiejszy postęp w medycynie sprawia, że mężczyźni którzy zostali skromniej obdarzeni przez naturę mogą skorzystać z tabletek powiększających przyrodzenie. Sprawność seksualna. Kobiety obok rozmiarów męskości cenią sobie sprawność seksualną. Młody mężczyzna, który ma problemy z przedwczesnym wytryskiem lub w ogóle ze sztywnością penisa nie jest mile widziany. Szczególnie ten drugi problem jest przewidziany dla mężczyzn w starszym wieku a nie u mężczyzn, którzy powinni cieszyć się radością z seksu każdego dnia. Budowa ciała. Mężczyźni, którzy dbają o swoje ciało i sylwetkę, mają umięśnioną muskulaturę łamią serca wszystkich kobiet! Inteligencja. Prawdziwy mężczyzna nie używa wulgaryzmów i potrafi poprawnie mówić po polsku, pisząc nie stosuje błędów ortograficznych. Umiejętności. Dobrze jest jak mężczyzna potrafi zająć się obowiązkami domowymi. To ich podnieca w mężczyznach. Same potwierdzają! Zaskakuje Cię co podnieca kobietę w mężczyźnie? Nie powinno! Ten najnowszy raport został przygotowany w oparciu o same wypowiedzi kobiet. To one w wypowiedziach deklarują, że liczy się dla nich tylko 100-stu % mężczyzna. Poniżej znajduje się kilka z wypowiedzi, które zostały udzielone w ankiecie pt. co was podnieca w facetach. JUSTYNA Gdybym miała powiedzieć jedną rzecz na pytanie co podnieca kobietę w mężczyźnie bez wątpienia byłby to rozmiar penisa. Ma on dla mnie ogromne znaczenie w czasie seksu. Najlepiej jak by penis miał tak 18-19 cm. Aby mężczyzna mnie podniecał musi też być dobry w łóżku i nie mieć żadnych problemów. AGATA Mnie podnieca nie tylko penis ale i jądra faceta. Takie, które nie mieszczą się w rękach są najlepsze:) Nawigacja wpisu .